Niedawno zajrzałam do mojego ulubionego secondhandu, gdzie jakiś czas temu poznałam moje dwie porcelanki - Elżbietkę i Biankę. Bianka - panna młoda w lśniącej białej sukni - najwyraźniej musiała intensywnie tańcować na swoim weselu. Przygarnęłam ją bowiem już pozbawioną jednego bucika. Pani sprzedawczyni obiecała mi, że poszuka kopciuszkowej zguby i prosiła, żebym od czasu do czasu zapytała w sklepie o lalkowy pantofelek. Przyznam szczerze, że w pewnym momencie straciłam już nadzieję na to, że bucik się odnajdzie. W końcu kto by się przejmował takim drobiazgiem... przecież należałoby przekopać wszystkie sklepowe pudła z używanymi zabawkami i innymi klamotami. Aż tu... pewnego razu... przechodzę przez lumpeksowe wrota... patrzę... i... JEST! Pani sprzedająca znalazła bucik i odłożyła go dla mnie na półeczkę. :)
Dlaczego zatem but zsunął się lali ze stópki i utknął w kartonie? Bo miał pewien drobny ubytek - brakowało paseczka, który przytrzymywał obuwie. Musiał się oderwać albo w transporcie - na skutek kotłowania się w paczce z innymi zabawkami, albo wcześniej - jeszcze u zagranicznego właściciela. Inaczej natomiast wybrakowany jest bucik numer dwa - brakuje mu podeszwy. Oj, siarczyste były tańce weselne! :)
Postanowiłam odnaleziony pantofelek odrobinę zreperować. Najpierw jednak pokażę Wam, jak Bianka prezentuje się w kompletnym obuwiu. Obecnie stan jej bucików przedstawia się następująco:
| Bianka znalazła pod choinką swój pantofelek. |
Para butków przed reperacją wyglądała tak:
Brakujący element dosztukowałam ze starego białego paska, który przeznaczony był do wyrzucenia. Nie miałam pojęcia, że ów pasek zostanie jednak skutecznie zrecyklingowany:
Nowe zapięcie (stare było białą napą) powstało z kombinacji istniejącego już otworka w pasku oraz "zaślepki" w postaci krążka z białej filcowej podklejki do mebli. Przydała mi się przy lalkowaniu już po raz drugi (patrzcie: Szrajerka)!
Zdaję sobie sprawę, że moja drobna naprawa nie dała olśniewającego efektu - wiadomo, że buciki nie będą wyglądały identycznie. Poza tym cały czas brakuje jednej podeszwy (mam już nawet na nią parę pomysłów). Jednak w ramach materiałów, które posiadałam w domu, była to jedyna sensowna metoda renowacji. Miejmy nadzieję, że Bianka już nie zgubi butów, choćby nie wiem jak pląsała na zabawach tanecznych!