Pokazywanie postów oznaczonych etykietą secondhand. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą secondhand. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 29 grudnia 2013

Pantofelek Kopciuszka.

Niedawno zajrzałam do mojego ulubionego secondhandu, gdzie jakiś czas temu poznałam moje dwie porcelanki - Elżbietkę i Biankę. Bianka - panna młoda w lśniącej białej sukni - najwyraźniej musiała intensywnie tańcować na swoim weselu. Przygarnęłam ją bowiem już pozbawioną jednego bucika. Pani sprzedawczyni obiecała mi, że poszuka kopciuszkowej zguby i prosiła, żebym od czasu do czasu zapytała w sklepie o lalkowy pantofelek. Przyznam szczerze, że w pewnym momencie straciłam już nadzieję na to, że bucik się odnajdzie. W końcu kto by się przejmował takim drobiazgiem... przecież  należałoby przekopać wszystkie sklepowe pudła z używanymi zabawkami i innymi klamotami. Aż tu... pewnego razu... przechodzę przez lumpeksowe wrota... patrzę... i... JEST! Pani sprzedająca znalazła bucik i odłożyła go dla mnie na półeczkę. :) 

Dlaczego zatem but zsunął się lali ze stópki i utknął w kartonie?  Bo miał pewien drobny ubytek - brakowało paseczka, który przytrzymywał obuwie. Musiał się oderwać albo w transporcie - na skutek kotłowania się w paczce z innymi zabawkami, albo wcześniej - jeszcze u zagranicznego właściciela. Inaczej natomiast wybrakowany jest bucik numer dwa - brakuje mu podeszwy. Oj, siarczyste były tańce weselne! :)

Postanowiłam odnaleziony pantofelek odrobinę zreperować. Najpierw jednak pokażę Wam, jak Bianka prezentuje się w kompletnym obuwiu. Obecnie stan jej bucików przedstawia się następująco:

Bianka znalazła pod choinką swój pantofelek.

Para butków przed reperacją wyglądała tak:


Brakujący element dosztukowałam ze starego białego paska, który przeznaczony był do wyrzucenia. Nie miałam pojęcia, że ów pasek zostanie jednak skutecznie zrecyklingowany:


Nowe zapięcie (stare było białą napą) powstało z kombinacji istniejącego już otworka w pasku oraz "zaślepki" w postaci krążka z białej filcowej podklejki do mebli. Przydała mi się przy lalkowaniu już po raz drugi (patrzcie: Szrajerka)!


Zdaję sobie sprawę, że moja drobna naprawa nie dała olśniewającego efektu - wiadomo, że buciki nie będą wyglądały identycznie. Poza tym cały czas brakuje jednej podeszwy (mam już nawet na nią parę pomysłów). Jednak w ramach materiałów, które posiadałam w domu, była to jedyna sensowna metoda renowacji. Miejmy nadzieję, że Bianka już nie zgubi butów, choćby nie wiem jak pląsała na zabawach tanecznych!


niedziela, 15 grudnia 2013

Skarpetki Jagody i inne wieści.

Co słychać u moich lal?

Zmiany, zmiany...  :)

Szrajerka dostała piękne i oryginalne skarpetki. Wszak zima idzie - trzeba dbać o stópki, by nie przemarzły! W tym miejscu należą się przeogromne podziękowania dla Sinestro, dzięki której strój Jagódki staje się coraz bardziej kompletny. Ach, gdyby tak znaleźć pod choinką serdaczek i buciki dla mojej celuloidowej ślicznoty... może kiedyś, jakimś szczęśliwym zbiegiem okoliczności, spełni się moje życzenie...

Skarpeteczki na stópeczki - hop! ...i od razu cieplej!

Elżbietka i Bianka umyły pysie i wyprały sobie sukienki, jako że do Wigilii Świąt Bożego Narodzenia zostało niewiele czasu, a przecież należałoby usiąść do wigilijnej wieczerzy w odświętnym i czystym ubranku. Elce coś nie idzie prasowanie, liczy na pomoc starszej siostry. Bianka też nie kwapi się do tego żmudnego obowiązku - jak tu prasować, kiedy w sukienkach same falbanki i koronki! 

Siostrzyczki...

...i ich czyściutkie odświętne stroje.

...a Basia? Basia czeka w lalkowym szpitaliku na małą operację. Na szczęście to nic poważnego. Rutynowy zabieg. Przy okazji może uda się także poprawić stan jej włosów. Na koniec dodam jeszcze, że rady doświadczonych lalkoblogerek bardzo się przydają. Potwierdzam - mleczko do demakijażu z Biedry skutecznie i bezpiecznie odświeża rumiane lica lalek :) :) :)

Śpiąca Basieńka.
 

środa, 4 grudnia 2013

Dziewczyny z secondhandu.

No i stało się. Miało być zupełnie inaczej. Miałam kupić sobie tylko wiosenną kurteczkę na przyszły sezon. Ale nie mogłam się oprzeć. Wiem, że te dwie lale nie są starożytne (ani antique, ani vintage, ani nawet old), tylko współczesne i raczej niespecjalnie wiele warte. Ale zrobiło mi się ich żal, gdy tak zerkały na mnie z zakurzonego lumpeksowego pudła, przygniecione innymi szpargałami. A że były w śmiesznej cenie, no to STAŁO SIĘ. Na razie pomieszkają chwilę u mnie, może krótszą, może dłuższą, a potem się zobaczy... może któraś z Was będzie zainteresowana... :) :) :)

Elżbietka i Bianka.


Przedstawiam Wam Elżbietkę i jej starszą siostrę - Biankę. Młodsza dostała imię na cześć angielskiej królowej, a starsza... bo tak nazywała się moja suknia ślubna. Nie znam się na lalach porcelanowych, ale udało mi się pozyskać pewne informacje z sieci. Na zdjęciach jednej z aukcji internetowych widziałam porcelankę o identycznej buzi, jak buzia Elżbietki. Jest to lala z serii "The Wimbledon Collection". Jak głosi tekst na pudełku uwiecznionym na jednym ze zdjęć, jest to seria, której założeniem jest wysoka jakość produktu, ale jednocześnie przystępna cena (podejrzewam, że cena mojego zakupu w sklepie z używaną odzieżą była jeszcze bardziej przystępna :)). Zarówno lala z aukcji, jak i moja zdobycz (na lewym buciku) są podpisane "made in Taiwan". Czyli to na pewno rodzina.

Elżbietka.


Bianka chyba nie ma żadnej sygnatury, nie ma też - w przeciwieństwie do Eli - lalkowego stojaka. Ma za to piękną suknię ślubną i welon, a także buciki... właściwie na razie jest trochę kopciuszkiem, bo drugi bucik utknął gdzieś w lumpeksowych pudłach, ale liczę, że kiedyś jeszcze się znajdzie. Trzymam za słowo panią sprzedawczynię. Nie wiem nic o historii Bianki, wiem jednak, że wypadałoby jej i jej siostrze wyprać sukienki. :) 

Bianka.

Długowłose piękności.