"A któż to taki umorusany siedzi na lumpeksowym oknie?!" - pomyślałam i podeszłam bliżej. Wzięłam lalę do ręki. Była cała zakurzona, miała skołtunione włoski, brudną sukienkę i luźno "latające" rączki. Już chciałam ją odłożyć, ale popatrzyłam jej w oczy. I stało się. Wtedy już wiedziałam, że będzie moja. A oczy, które do mnie "przemówiły", lala ma po prostu cudne - zamykają się i otwierają bez problemu, dodatkowym ich atutem są genialnie utrzymane rzęsy.
 |
| Co za oczęta! |
Biegnę do kasy i pytam: "Ile za tę śmieszną brudaskę z powyrywanymi rękami?". Pani sprzedawczyni stwierdziła, że lala jest nieco przerażająca, a ja na to, że właśnie dlatego mi się tak podoba :). Krótka piłka, bez targowania się. Uiściłam opłatę w wysokości dwóch złociszy i Karina była ze mną.
 |
| Niezły z Ciebie kocmołuszek, mała! :) |
 |
| Bajecznie gęste rzęsy! |
A dlaczegóż to Karina? Bo imię to kryje w sobie nazwę firmy, która lalę wyprodukowała. Okazało się bowiem, że na główce lali widnieje sygnatura ARI i numer 3401, a na pleckach, oprócz sygnatury - numer 3351. Zauważyłam, że na portalach aukcyjnych spotkać można niemieckie laleczki ARI, ale najczęściej w miniaturowych rozmiarach. Z kolei
tutaj możecie się dowiedzieć więcej o innych lalach ARI (zdaje się, że jest tu też wymieniony mój model, jako okaz z lat 60-tych XX wieku).
Karina jest uroczą laleczką, ale ja raczej nie mogę jej zatrzymać na dłużej. Postanowiłam nie poszerzać kolekcji o stare lale, ze względu na brak miejsca w domu. Chętnie podaruję Karinkę osobie, która zapewni jej przytulny dom.
Szara Sowo, zdaje się, że Ty masz już w swojej kolekcji laleczki ARI. Może chciałabyś przygarnąć kolejną ślicznotkę? Mała jest wykąpana, uczesana, ma wyprane ciuszki, wprawione nowe gumki w rączkach, słowem - jest gotowa do podróży! Będę wdzięczna za informację!